czwartek, 29 sierpnia 2013

Miniaturka I: Zakład cz.I

Postanowiłam pierwsze napisać miniaturkę, a dopiero potem jeżeli komuś by się to spodobało i byłby jakies komentarze zaczęłabym pisać opowiadanie.Jest to mój pierwszy blog o temetyce Dramione i mam nadzieję, że niektórym się to spodoba. Nie wiem kiedy będzie kolejna część miniaturki,ale mam nadzieję, że prędko
Angle;*
*****
- Malfoy idioto z arystokrackiej rodziny- wszyscy uczniowie zebrani przed salą do eliksirów usłyszeli donośny głos pani prefekt naczelnej Gryfinduru.
- Co tam skarbie?- usłyszeli w odpowiedzi.
-Nie mów do mnie skarbie. Zrywam z tobą- warknęła podchodząc do niego.
-Znowu?- jęknął ktoś z tyłu. Wielki uśmiech Malfoya szybko znikł.
-Co takiego?- zapytał
-To co słyszałeś mam ci to przeliterować?- zapytała. Była na prawdę zła, jak nie powiedzieć wściekła. Nienawidziła tego chłopaka.
-I tak wiesz, że ci na to nie pozwolę- warknął.
-Jesteś bezczelny- odpowiedziała. Oboje wpatrywali się w swoje oczy i gdyby nie wcześniejsze krzyki można by było pomyśleć, że oboje są w sobie na prawdę bardzo zakochani, ale przecież Granger i Malfoy? To jakieś niedorzeczności.
- Wejść- usłyszeli głośny wark Snapa, zwrcił uwagę na najbardziej rzucającą się z uczniów parę i już wiedział, że znowu ze sobą zrywają. Uśmiechnął się do siebie, ale chwilę potem się za to skarcił. Przecież on się nie uśmiecha. Od dwóch tygodni kiedy młody Malfoy i panna Granger zostali przyłapani sam na sam w jednej z opuszczonych sal nienawidzą się chyba jeszcze bardziej. Tylko ta dwójka dokładnie wie o co chodzi z tym zrywaniem..Wszyscy uczniowie z codziennym grymasem który towarzyszył im przy eliksirach wczołgali się do klasy.Nietoperek rozglądnął się dokładnie i spostrzegł znienawidzonych prefektów siedzących razem w ostatnij ławce po lewej stronie w najciemniejszym koncie. Coś dziwnego się z nimi dzieję i to wie każdy który chodzi do tej szkoły.
-Strona 46- warknął nauczyciel, a po chwili w sali było słychać jak uczniowie przewracają kartki w poszukiwaniu wyznaczonej strony. Lekcja mijała nieubłagalnie wolno nawet Snapowi który chyba tysięczny raz wydzierał się na Herrego i odejmował punkty Gryffindorowi, aż w końcu z zacisza sali dobiegł wielki huk. Wszyscy odwrócili się jak na zawołanie w tamtą stronę. Powodem wielkiego Huku było mocne zamknięcie książyki przez Granger. Malfoy parsknął śmiechem, nie obawiając się, że dobry nietoperek z nieumytymi włoskami możemu odebrać punkty.
-Ojj Granger chociaż uwielbiam patrzeć jak się wkurzasz to może naszeniewinne kłótnie zostawimy tylko dla siebie i dokończymy je z moim dorminatorium?- zapytał poruszając zabawnie brwiami. Gdyby kasztanowłosa nie była taka wściekła parsknęła by śmiecheme na to zjawiso którym podzieli się z nią blondyn.
-Nie wkurzaj mnie Malfoy bo ci przywale i już nie będe taka milusia- warknęła ledwo powstrzymując się, żeby na niego nie krzyknąć
-Niepamiętasz co mi obiecałaś ostatnio kotku?- zapytał z jeszcze szerszym uśmiechem. Jak on śmiał. Teraz do piero mega się wściekła. Podniosła jedną brew do góry i uśmeichnęł się niewinnie.
-W tedy kiedy prosiłeś mnie o litość?- zapytała przesłodzonym głosikiem.Malfoyowi zszedł trochę uśmiech z twarzy, ale tylko Hermiona była na tyle spostrzegawcza by to zauwarzyć
-Granger nie rozmawiajmy o tym teaz, wiesz, że nie miałem wyboru, a po za tym to już podchodziło pod znencanie się- powiedział cicho. Hermiona ledwo powstrzymała się od parsknięcia śmiechem.
-Malfoy, a moze jednak. Pochwal się.- kied skończyła mówić spojrzał na nią i znowu uśmiechnął się szeroko
-Mam się pochwalić do jakiego stanu cię doprowadziłem? A myślałem, że to ma zostać między nami- powiedział znowu głośno, tak, żeby wszyscy go usyszeli
-Chyba do jakiego stanu sam się doprowadziłeś Malfoy. Ja nie wiesz to ci powiem. Do stanu skrajnej głupoty.- warknęła wścieła, że wspomniał o jakimkolwiek stanie. Każdy spodziewał się wybuchu Blondyna, ale nic takiego się nie stało, zobaczyli coś czego nikt nigdy by się nie spodziewał. Blondyn delikatnie pochylił się nad dziewczną i coś powiedział jej do ucha.
-C ty sbie wyobrażasz?- warknęła już na prawdę wściekła Gryfonka
-Ciebie w bieliźnie- odpowiedział. Niektórzy w klasie parsknęli śmiechem, a sama wspomniana mocno się zarumieniła
-Ciekawe do czego doprowadzi cię twoja wyobraźnia- warknęła i z powrotem otwarła książkę, udając, że nic się nie stało.
-Mam nadzieję, że wszystko co sobie wyobraziłem się spełni
-ślizgon- warknęła
-Gryfonka- westchnął i wrócił do swoich bujnych wyorażeń Panny Granger w bieliźnie. Snape nie zareagował kiedy trzeba był bo sam siedział jak sparaliżowany na swoim wielkim czarnym biurku
-Granger, Malfoy- warknął zdziwionym głosem, ale jak na złość nie wiedział co dalej- Możemy już wrócić do lekcji?- zadał najgorsze i najgłupsze pytanie w swojej karierze.
***
*Dwa straszne tygodnie temu*

Hermiona była wściekła. Nic, ani nikt nie pogarszajej humoru tak jak Malfoy. Nienawidziła go, jeszcze brdziej niż w poprzednich klasach bo był przystojny i przegrała z nim zakład. Tak przykładna panna Granger założyła się ze swoim njwiększym wrogiem.
-Co tam Granger pomożesz mi dzisiaj przy transmutacji?- usłyszała głos którego tak nienawidziła, a jednocześnie był taki seksowny. Co ona mówi. To Malfoy. On nie może być przystojny.
-Przegrałam zakład i jestem słowna, dlatego ci pomogę- odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc.Dlatego również nie zobaczyła jego wielkieo uśmieszku.
-Dobra to były nasze ostatnie lekcje to chodź- powiedział
-Nie możemy iść do biblioteki?
-Nie Granger. Chodź znam fajne miejsce- powiedzia i poiągnął mnie do jakiejś sali. Weszliśmy tam i aż mnie zamurowało. Sala wyglądała jak ogród. Jesienne słońce wpadało do sali prze wielkie otwarte okno. Po ścianach pły się piękne niebieskie róże. Na ławkach znajdowała się spora warstwa kurzu, ale to nie przeszkadzało dziewczynie. Podziwiała jasne pomieszczenie i zastanawiała się dlaczego o nim nie wiedziała.
-Kiedyś miałem tu szlaban musiałem wykombinować coś kreatywnego jak to powedziała McWielka-Cnotka.-usłyszałam jego gos zaraz przy swoim uchu.
-Ładnie- powiedzałam niby obojetnym głosem, ale tak na prawdę byłam w lekkim szoku po tym co zobaczyłam.Cichy śmiech blondyna zaraz koło mnie nie pozwolił mi odpowiedzieć na kilka pytań rodzących się w mojej głowie, a po ciele przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
-Zimno ci?- usłyszałam
-Trochę- z łatwością skłamałam, bo nie patrzył mi w oczy. Tak na prawde nie umiełam kłamać i dlatego też po części przegrałam zakład. -Dobra to co ci nie wychodzi z tej transmutacji?- zapytałam odwracając się. To był błąd. Wielki błąd. Odwróciłam się dokładnie tym momencie w którym on się schylał i właśnie pierwszy raz poczułam co to znaczy mieć gęsią skórkę. Delikatnie musnął moje usta..oczywiście niechcący, ale to nie zmienia faktu. Szybko się odsunęłam i podeszłam do okna, żeby niby pooglądać słońce które powoli chowało się za horyzontem, ale tak na prwdę chciałam zamaskować to, że się zarumieniłam. Hermiona Granger męna Gryfonka zarumieniła się tylko dla tego, że jakiś tam Draco Malfoy wielki ślizgon przypadkowo musnął jej wargi. Niedorzeczność. Po chwli poczułam jak męckie ramiona obejmują mnie w taliii przyciągają do siebie
-Co ty robisz?- zdążyłam zapytać za nim całkiem odebrało mi głos
-Mówłiaś, że ci zimno- usłyszałam cichy szept przy swoim uchu.
-Malfoy możesz ie zaczynać, mów o co chodzi z tą transmutacją bo nie chcę tu siedzieć do nocy
-A wiesz ile kobit maży, żeby spędzić ze mną noc właśnie w takiej sali
-Malfoy ja nie jeste więkrzość kobiet i mnie nie uwiedziesz jeżeli ścemniałeś z transmutacją to ja spadam- powiedziałam obojetnym tonem, ale w środku się we mnie gotowało. Co on sobie myśli?
-No właśnie Granger jesteś jakąś dziwną jednostką- powiedział.Próbowała się wyrwać z jego uścisku, ale niestety był za silny. Jedyne co uzyskłam to to, że jeszcze mocniej mnie ścisnął i odwrócił twarzą do siebie.
-Puść mnie Malfoy- warknęłam
-Nie zapominasz, ze przez tydzień robisz to o co cię poproszę?- zapytał
-No właśnie. Poprosiłeś mnie o pomoc w nauce. Zgodziłam się, ale nic nie wspominałeś o tym, zeby mnie dusić. - powiedziałam i zerknęłam w jego oczy. Kolejny błąd. Tym razem wyrażały szczerość i szczęście.
-I z czego się tak cieszysz?- warknęłam
-Właśnie spełniam jedno ze swoich punktów na liście. Przytulam się ze swoim wrogiem- powiedział i uśmiechnął się
-Matko ile ty masz tych punktów?
-No chyba z dziesięć
-i co niby masz na tych punktach, poprzytulać się, całować się, seks,seks,seks,seks?- zapytałam i znowu próbowałam się uwolnić z jego uścisku, ale znowu skończyło się niepowodzeniem
-Cholera! szkoda, że takiego nie stworzyłem- powiedział i parksnął śmiechem.
-Jestś nienormalny.- powiedziałam. W tej chwili drzwi do sali się otworzyły
-Co tu się dzie..- Opiekunka domu lwa stanęła w progu i wpatrywała się w nas wielkimi oczami. No tak przecież ten idiota dalej mnie przytula. Jutro wszyscy będą o tym wiedzieć. Brawo kretynie!-pomyślałam
***********************************************************************************